Akademia Płodności

#099 – Jak powiedzieć o ciąży
Dotykamy dla Was niełatwego tematu, o tym gdy coś Wam ciąży na wieść o CIĄŻY.
Zdarza się, że w życiu Staraczy pojawia się pewnego rodzaju emocjonalny dysonans za sprawą “ciąży” bardziej lub mniej bliskiej Wam osoby. Kiełkująca wówczas radość, wpada na jedną szalę z zazdrością, chwiejąc dobrze wyważoną dotychczas relacją. Odnalezienie równowagi może być trudne, szczególnie gdy o tak ważnym momencie informuje Was świat lub powiększający się obwód w pasie, a nie bliska (jak Wam się wydawało) osoba. Często pytania “jak powiedzieć” i “jak przyjąć” wiadomość o ciąży sprawiają wiele trudności po obu stronach tej niecodziennej barykady.
Czy jednak trud ten się opłaca? Czy warto walczyć o relację, gdy ktoś stawia pomiędzy Wami mur? Jak podzielić przestrzeń do wzajemnych emocji i nie zamieniać jej w przepaść nie do przejścia.
Zapraszamy do wysłuchania podcastu.
Plan odcinka
- „Chcę Ci coś powiedzieć…” co czujemy, gdy ktoś mówi o ciąży
- Czy da się powiedzieć tak, żeby nie bolało?
- Radość spotyka ból i co wtedy?
- Gdy szczerość boli mniej niż cisza
- Dwie historie, dwa zakończenia
- Relacja czy mur
- Nikt nie ma jednej recepty…
Transkrypcja podcastu AKADEMII PŁODNOŚCI
Ania: O jakie masz skarpety w serca.
Zosia: Bo ja jestem pełna miłości dla świata.
A.: No fajne, fajne – ładne skary. Tu się bardzo dużo dzieje w tym biurze.
Z.: I pan za oknem też kosi trawę, więc mamy nadzieję, że tego nie słychać…
A.: Buła (piesek) walczy z posłaniem.
Z.: Bułę to możemy eksmitować stąd w każdym momencie, ale pana za oknem…
A.: Nie bardzo… ale słychać, że wiosna…
Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, miejsce w którym towarzyszymy Wam podczas starań.
Wartość rozmowy i pokładane w niej nadzieje, gdy ktoś jest “przy nadziei”
A.: Dzisiaj poruszymy temat tego, jak powiedzieć komuś o ciąży i o tym porozmawiamy, bo pytań (jest wiele), a to pytanie pojawia się na naszej skrzynce często i uznałyśmy, że fajnie by było mieć możliwość odesłania do naszej rozmowy na ten temat. Pytania, które zadają te osoby dane, są w ciąży na przykład po długich staraniach i zachodzą w ciąże, i boją się powiedzieć osobie, która towarzyszyła im podczas starań, i również stara się o dziecko. Czyli również mierzy się z tematem niepłodności. Często piszą również do nas osoby, które nie mierzyły się z niepłodnością, a które chcą podzielić się informacją o ciąży z osobą właśnie która się mierzy z niepłodnością, natomiast nie wiedzą właśnie, w jaki sposób to zrobić, żeby było jak najlepiej.
Z.: No i teraz po takim pięknym wstępie pasowałoby tutaj teraz powiedzieć, że: ale my znamy na to sposób i dzisiaj Wam powiemy, w jaki sposób możecie się tym podzielić, żeby to było lekkie łatwe, i przyjemne. I teraz takie tutututu… Nie ma takiego sposobu.
A.: Myślę, że tak. Myślę, że każdy po naszej rozmowie – być może znajdziecie po prostu odpowiedni sposób na to, jak to zrobić w Waszym życiu, natomiast czy jest taki złoty środek? Nie wydaje mi się.
Z.: Ja bym w ogóle powiedziała od razu, że go nie ma. Od tego bym zaczęła, bo ten podcast mógłby się spokojnie nazywać: jak nie zrobić tego najgorzej na świecie, ale nie wyobrażajcie sobie please (proszę), chociaż bardzo byśmy chciały być w posiadaniu takiej wiedzy, że my tutaj Was dzisiaj oświecimy – jak powiedzieć o tym osobie starającej się o dziecko, tak żeby jej to nie dotknęło i żeby była zadowolona. Bo sorry (przepraszam), na 99% mogę powiedzieć, że na pewno będzie to dla niej druzgocąca (w pewien sposób) informacja, bo to będzie także ta jej jedna z osobowości, jedna z jej stron będzie się bardzo cieszyć z Wami, a druga będzie bardzo cierpieć, bo to nie ona będzie tą osobą dzielącą się tym szczęściem. To jest wydaje mi się, że zrozumienie tego i nie oczekiwanie od siebie, i od tej drugiej strony tego, że my to zrobimy najlepiej na świecie, a ta druga strona to przyjmie najlepiej na świecie – będzie chyba najbardziej odpowiednim podejściem po prostu.
Chcesz coś dodać jeszcze?
A.: Tak, bo wyobrażałam sobie taką sytuację i teraz zwizualizowałam sobie w swojej głowie… natomiast ta sytuacja się wydarzyła. Ponieważ jedna (z naszych obserwatorek), bo być może poruszyłyśmy to w mailu bądź w innej formie naszych działań – teraz nie przypomnę sobie, czy – na rolkach na naszym Insta ten temat i tak mi utkwił w pamięci. Jedna osoba, jedna z Was napisała do nas, że informując o ciąży swoją bliską kobietę starającą się o dziecko powiedziała jej (później będziemy jeszcze rozmyślać na dalszym etapie, czy w ogóle niemówienie o tym jest dobre) powiedziała o tym, jednocześnie mówiąc: jeżeli masz ochotę, to płacz teraz razem ze mną, będę przy Tobie. Zrobiła miejsce na wszystko to, co może się kryć za tą informacją. Myślę, że takie zrobienie przestrzeni na emocje tej drugiej osoby i jakby zaakceptowanie tego, że jakby dzielimy te emocje na pół, że to nie będzie samo moje szczęście i nie oczekuje od Ciebie tego, że Ty będziesz skakać ze mną ze szczęścia tylko spotkania się na środku emocji każdej z nas. Może, nawet jeżeli nam na tej osobie bardzo zależy to zrobienie przestrzeni na jej emocje, że tę radość możemy przeżywać, może np. z mężem.
Fajnie by było, gdybym mogła cieszyć się wszystkim z tą drugą osobą, ale może tak nie być. Myślę, że jakimś takim właśnie powiedzmy jednym z punktów, które warto przemyśleć przed taką rozmową, było by zrobienie miejsca na emocje tej drugiej osoby.
Z.: Dwóch stron, prawda?
Przestrzeń do wzajemnych uczuć
A.: To by było super, gdyby można było zrobić, ale też żeby nie oczekiwać (za dużo), żeby wziąć sobie właśnie takie pół na pół. Dajmy jej… powiedzmy i poinformujmy daną osobę o tym, i dajmy jej moment na to, żeby właśnie (przestrzeń na towarzyszące emocje). Chociaż nie wiem (w pełni), jak czujesz się z tym, to wiem, że czujesz radość z tego, że może mi się udało i że możesz czuć szczęście, ale w Tobie mogą być emocje, które są okej. Fajnie, że się udało, ale wiem też, że czujesz ogromny smutek dlaczego “nie ja”. Jeżeli masz ochotę płakać, to może lepiej, że żyjemy razem, spotykamy się, czy nasza przyszłość jest taka, że chcemy być w tej przyszłości razem w naszych życiach i może lepiej będzie po prostu być przy sobie nawzajem, i zrobić miejsce na to wszystko, a jeżeli masz ochotę płakać ja wiem że to jest taki etap w twoim życiu więc płacz. I to nie znaczy, że nie jestem dla ciebie ważna ale rozumiem też, że ten płacz może pozwoli nam przejść dalej przez tę trudną sytuację, w której właśnie mówienie, i rozmawianie, i informowanie o ciąży (po prostu) jest.
Z.: Fajne Aniusia, jak sobie słucham, to tak sobie myślę, że WOW (super), tak mogłaby się zachować doświadczona Staraczka, która dobrze wie, że to ona w tej loterii jest pierwsza.
A.: Ale są dziewczyny, które starają się razem i które właśnie też piszą do nas. Czyli, skoro szukają czegoś, szukają jakiegoś sposobu, czyli One chcą tej osobie zapewnić jakiś komfort, tak?
Z.: Nie no ja wiem, bo w ogóle myśl…
A.: Myślą o tej osobie….
Z.: … Nagrania tego podcastu się z tego wzięła, ale bardziej mi chodzi o to, że to jest bardzo ambitne co Ty teraz mówisz, że to jest super, ale mam wrażenie, że to jest taka trochę sytuacja o której czytam gdzieś w książkach i ona się zdarza raz na 10 – rozumiesz? Fajne i dążmy do ideałów tylko one są bardzo trudne do spełnienia, bo jak Ciebie słucham, to to jest bardzo ok, i to jest bardzo w porządku, i kochane, że Ty myślisz to tym, żeby zostawić te 50% przestrzeni na to, żeby dać swobodę tej osobie drugiej, po drugiej stronie w ekspresji emocji, które w tym momencie będą w niej dominować, tak albo się przelatać, bo to może być bardzo różne. Ta radość może być przepleciona z rozczarowaniem, ze strachem bardzo dużo emocji może się w nas kotłować wtedy. Ale myślę sobie też, że no kurcze – no, żeby było sprawiedliwie, to fajnie by było też pozwolić się cieszyć tej drugiej osobie, która w tę ciąże zaszła, czy po staraniach – czy nie, ale ona też tak samo jak Ty masz prawo odczuwać swój smutek, tak samo ona ma najświętsze prawo się z tego cieszyć, rozumiesz, więc chyba najfajniej (co też jest turbotrudne, ale najfajniej) by było te emocje po prostu nazywać, rozumiesz. Bo sytuacja, w której przyklejasz do buzi uśmiech 5 i nic więcej nie daje mi tak naprawdę pełnego obrazu tego, co dzieje się w twoim sercu, a jeśli przyklejasz ten uśmiech numer 5 i mówisz mi o tym, że słuchaj uśmiecham się, ale tak naprawdę… no bo bardzo się cieszę z jednej strony, ale z drugiej jest mi bardzo trudno, bo spełnia Ci się właśnie jedno z moich największych marzeń, tak bardzo nie osiągalne dla mnie. To już jest zupełnie inny wymiar przyklejonego uśmiechu numer 5 też, też trudne wydaje mi się.
A.: Trudne, bo też ludzie nie rozmawiają o emocjach.
Z.: No sami ze sobą nie rozmawiamy.
A.: Pary nie rozmawiają ze sobą o emocjach. Dokładnie, my sami przed sobą podczas starań ganimy się za swoje emocje.
Z.: To prawda.
A.: I stłumiamy to wszystko nie rozumiejąc tego, że tak, jak w jednym z podcastów ostatnich powiedziałaś Ty Zosin, że człowiek może czuć wiele emocji w jednym czasie. To było takie piękne, że jednocześnie możemy życzyć jak najlepiej tej lasce, która jest w ciąży – jednocześnie czując zazdrość smutek i ból w sercu.
Dlaczego nie pozwolić sobie na to wszystko?
Oczyszczająca moc szczerości
Z.: No dlatego, że one się wykluczają i głowa jakby sama to podpowiada. Poza tym wiesz – jakieś z tych odczuć wychodzi jako main (główne) rozumiesz? Main uczucie na przód, ono jest tym wiodącym, prowadzącym, ale fajnie próbować to chociaż nazwać, bo w ogóle samo nazwanie tego przynosi ulgę.
A.: Tak.
Z.: Chociażby samo wyrzucenie tego z siebie na zasadzie: cieszę się, ale jednocześnie pęka mi serce i tyle. To już też jest stanięcie takie w prawdzie. Wydaje mi się, że to już bardzo punktuje, jeśli chodzi o przyszłość tej relacji między Wami dalej.
A.: Chociaż jest niekomfortowe.
Z.: No tak. No bo w ogóle chyba powinniśmy wyjść z założenia nagrywając ten podcast, że to będzie jedna z trudniejszych rozmów ever (kiedykolwiek) – wydaje mi się, że tu nie będzie recepty na to, jak to zrobić pluszowo.
A.: To nie jest tak. To nie będzie tak, że wyjdziecie i super…
Z.: Mówimy o czymś trudnym bardzo i w ogóle ja bym z góry chyba Was na to nastawiła, że po prostu przygotowując się do tej rozmowy załóżcie, że to będzie bardzo trudne – po prostu. Bo prawdopodobnie takie będzie i w ogóle możecie nawet tak zacząć: że wiem, że to będzie bardzo trudna rozmowa, ale bardzo bym chciała żebyś dowiedziała się tego ode mnie.
I ja tak sobie myślę, bo mam dla was taką anegdotkę – chyba już ją w ogóle opowiadałam, ale nie wiem czy robiłam to na zasadzie takiego porównania. Bo mam takie dwie pary w swoim otoczeniu no i właśnie jedna jest trochę bliższa, a druga jest trochę dalsza i wydaje mi się, że to też mogło się wziąć trochę z moich oczekiwań, które czy miałam prawo sobie stawiać (?) to też zostawiam na razie bez odpowiedzi. W każdym razie wydawało mi się, że ta para z którą jesteśmy bliżej, z którą jesteśmy spokrewnieni i spędzamy paradoksalnie ze sobą więcej czasu na różnych imprezach, kiedy dobrze wiedzieli, że staramy się o dziecko i im się udało, nie powiedzieli nam o tym. Wiecie i była takie awkward situations (niezręczna sytuacja), kiedy byliśmy na tych samych imprezach rodzinnych, i na przykład inni członkowie rodziny im zaczynali gratulować, a my mieliśmy takie wtf?! (co jest:)). Wiecie, to było takie głupie, bo pamiętam była to komunia jednego z mojego rodzeństwa ciotecznego i było takie – no widzimy co się dzieje tak, ale no nie wiemy, no bo w sumie się od nich nie dowiedzieliśmy tego, czy podejść mimo, że stoimy daleko i widzimy, że tam się coś dzieje czy nie. Potem po czasie już miałam rozmowę z tą wtedy dziewczyną w ciąży i zapytałam się, dlaczego nie mogliśmy się tego od was dowiedzieć po prostu bezpośrednio. Czemu, jakby nie zasłużyliśmy na tę informację tak, jak inni i ona powiedziała wprost, że liczyliśmy, że nas po prostu z tego wyręczy, liczyliśmy na to, że życie was poinformuje. I prawdopodobnie (ja sobie to teraz tak dopowiadam, bo) było to dla nich trudne, po prostu. Bo rozumiem, że podejście do nas w momencie, w którym oni wiedzą, że się staramy i poinformowanie o tym swoim wielkim szczęściu… może ona się bała, że nam sprawi ból – nie wiem, bo to już dalej jakby nie szło. W ogóle ta relacja potoczyła się bardzo później oschle i przez jakiś czas było tak sucho między nami myślę, że właśnie głównie przez to, i chciałabym to zestawić w tych swoich opowieściach, i powrotach do przeszłości wspomnieniami. Z kolei z inną parą, która totalnie nie jest z nami spokrewniona spotykaliśmy się z nimi jakoś tak bardzo z łapanki. Oni też wiedzieli o tym, że staramy się o dziecko, bo w pewnym momencie to było bardzo wiadome everywhere (wszędzie). To byli znajomi Dudka i oni pamiętam, jak tacy dalecy dla mnie ludzie w sumie, potrafili dokładnie ubrać to w taki sposób: bardzo wiemy, że się staracie, ale też nie chcielibyśmy żebyście się dowiedzieli gdzieś z zewnątrz no i właśnie spodziewamy się synka – jestem w ciąży. I to było takie… ja też opowiadałam chyba na jakimś podcaście, że ja wtedy czułam się zaproszona do świata w ogóle tego dzieciątka, że to, że w ogóle mieli w sobie tę odwagę tę siłę, tę taką… no nie wiem nawet jak to nazwać – że mieli w sobie tyle empatii do nas, żeby nas właśnie zaprosić do tego świata w ten sposób otworzyło mi też drogę do tego, żeby po tym pierwszym takim szoku cieszyć się z nimi tym. Tak jakby wiecie, że to dzieciątko było mi paradoksalnie bliższe niż to dzieciątko z mojej rodziny, która po prostu… wiecie, no tak sobie jest, bo jest i może jego rodzice też by chcieli o czymś innym, żeby nas świat poinformował – tak na zasadzie wiecie, że zdałam sobie wtedy sprawę z tego, że albo to było dla nich za trudne takie naprawdę turbotrudne, albo po prostu my byliśmy na tyle mało istotni dla nich, żeby jednak nie spiąć tego pośladka i nie stanąć na chwilę w takiej niekomfortowej sytuacji, ale właśnie z myślą taką, że jesteś dla mnie na tyle ważna, że muszę teraz zagryźć zęby i po prostu zrobić to, bo wiem, że to zaprocentuje w przyszłości.
I z takim przemyśleniem bym Was chciała zostawić, że wydaje mi się, że nawet jeśli w danym momencie to będzie bardzo trudne, bo będzie i nie spodziewajcie się, że będzie inaczej – to dajcie tym emocjom ostygnąć, niech one sobie osiądą na dnie, niech dojdą do głosu inne emocje i zobaczycie, że zawsze szczerość jest po prostu lepsza.
Budowanie relacji czy budowanie muru – świadomy wybór
A.: I teraz przechodzę do innego punktu – kolejnego, który chciałabym poruszyć. Mianowicie niemówienie o ciąży albo unikanie osoby, która stara się o dziecko, bo jestem w ciąży i doprowadzenie do momentu, w którym na przykład dzielimy się nowiną z tą osobą po czasie, kiedy na przykład jest widoczny brzuch. Ja tak myślę, ale też moje myślenie wynika z obserwacji już wielu lat tych różnych relacji Waszych, moich osobistych również, że nie jest to dobre rozwiązanie, żeby ukrywać ciąże i unikanie spotkań. Wiem, że niektóre dziewczyny robią to ze względu na to, że po prostu nie chcą się dzielić tym faktem do określonego momentu i myślę, że nie mogę tutaj też tak patrzeć zero jedynkowo na wszystko, że tak, zawsze warto się dzielić, gdyż właśnie stoją za tym różne historie czasami tragiczne doświadczenia związane z poprzednimi stratami ciąż. Natomiast jeżeli to wynika właśnie z tego, że wolimy nie mówić i jakoś samo się wyda, to nie jest do końca dobry kierunek moim zdaniem. Jeżeli spotykamy się gdzieś i udajemy, że wcale nie rośnie nam brzuch – takie sytuacje też mają miejsce i też coś takiego na pewno część Słuchaczek to dotyka i znajdzie się taka, która doświadczyła, że udajemy, że ta osoba nie jest w ciąży. Nazwijmy to tak, że ja jako osoba, która jestem (w ciąży) i nie informuję Cię, po prostu traktuje to jako powietrze. Wracając do tej szczerości właśnie, że jeżeli jesteśmy ze sobą blisko, jeżeli się spotykamy, jeżeli jest to siostra albo jest to żona brata, to lepiej jest jednak ze sobą rozmawiać, niż zamiatać wszystko pod dywan, bo to i tak trzeba będzie kiedyś wymieść spod tego dywanu, że tak powiem – no nieładne może porównanie. Natomiast wiem, że mogą przychodzić takie właśnie rozwiązania na informowanie o ciąży, że kiedyś, kiedyś powiem.
Z.: Ale “kiedyś”, kiedy? Kiedy już będę miała ten brzuch tak ogromny, że nie będzie się go dało ukryć, czy kiedy już będę trzymała to dzieciątko w rękach i jak wyobrażasz to sobie wtedy? Bo to też jest totalnie jakaś patowa sytuacja, wiesz no wyobrażasz sobie pierwsze spotkanie po czasie unikania się przez 9 miesięcy na przykład spotykasz koleżankę z wózkiem i co mam udać teraz zdziwienie, gdzie tak naprawdę, prawdopodobnie o tym wiedziałam wcześniej czy co mam się dowiedzieć z fejsa, bo wstawisz post? To jest takie… no właśnie…
A.: Czym jest ta relacja? Ja sobie myślę od razu, że jeśli nie widzimy się tyle czasu no to jaka ta relacja jest nasza, to też o tym świadczy. To trochę tak rzutuje na to wszystko i może Wam pokazuje, kto jest kim. Kim Wy jesteście dla tej osoby? Ja myślę, że ci tacy ludzie, którzy Was kochają tym którym zależy na Was, jednak dzielą się takimi informacjami z Wami i ja bym to potraktowała nie jako złośliwość, tylko to, że zaproszenie, podzielenie się częścią życia z Wami – jeżeli jesteście ważni dla tych ludzi. Tak sobie myślę oczywiście, pewnie to nie będzie tak dla wszystkich, bo myślę, że w ciąży informujemy nie tylko osoby, na których Wam zależy w sensie nie tylko osoby, którym zależy na Was.
Z.: No tak. Ja myślę, że to jest też idealna okazja do tego, żeby wbić szpilę, skoro wiedziałam, że się starałaś teraz jestem tą pierwszą to też mogę o tym poinformować w taki sposób, że wiem, że zaboli Cię to bardziej niż mniej. Więc to też jest to, jest taki bardzo wrażliwy obszar – odsłonięty brzuch, w który łatwo zrobić krzywdę.
A.: Tak, ale wierzymy w to, że tego podcastu szukają osoby, które chcą przeprowadzić ten moment jak najbardziej (komfortowo) dla dwóch stron.
Z.: Tak i ja bym też chciała waszą optykę trochę przekuć na to. Ja teraz trochę gadam jak taka doświadczona koleżanka, bo już jestem za tym takim bardzo aktywnym okresem starań, kiedy nigdy nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będę miała dziecko, to się przeciągało latami i dużo osób z moich znajomych, i z mojej rodziny zaczęło już mieć te swoje małe domy, w których biegały małe stópki, a u nas ich jeszcze nie było. Nie chce tak się mędrkować tutaj i wychodzić na taką wiecie Zosię samosię, która wie najlepiej, ale z drugiej strony chciałabym Wam powiedzieć, że teraz po latach tego wszystkiego, tak jak Wam powiedziałam też niektóre z moich relacji, które wydawały się mi istotne – one jednak życie je mocno zweryfikowało, i ta niepłodność, chociażby sposób informowania o ciążach bądź ich brak mocno zweryfikowało kilka z relacji, które kiedyś uważałam za istotne w moim życiu, więc to też pozostawiam do przemyślenia. Ale chciałabym przekuć Waszą optykę dzisiaj na to również, żebyście mieli taką świadomość, jeśli ten ktoś przychodzi do Was z taką informacją, to dla niego to też jest bardzo stresujący moment i że to nie przychodzi mu też tak just like that (tak po prostu/łatwo), że osoba, która ma Was poinformować, a bardzo jej na Was zależy, to będzie szukała odpowiedniej okazji, będzie szukała odpowiedniego momentu, odpowiednich słów, żeby zranić Was, jak najbardziej, jednocześnie licząc na to, że…
A.: Jak najmniej…
Z.: Jak najmniej, przepraszam. Tak, żeby zrobić to jak najbardziej delikatnie, to mam na myśli, że jednocześnie licząc na to, że tam po prostu powstanie jakiś taki… wiecie no, że nie wszystko jest czarno białe i powstanie jakaś taka skala szarości, której on dostanie też odrobinę empatii. To nie jest tak (kurcze nie wiem, jak to nazwać), bo wiesz wyobrażam sobie jedną stronę – psiapsi, która zachodzi w ciąże i dobrze wie, że jej ukochana psiapsi cholernie o tym marzy. Z jednej strony wie, że musi ją o tym poinformować, bo jest dla niej turboważną psiapsi, a z drugiej strony wie, że po prostu rozerwie jej to serce i też wyobrażam sobie, i od razu pierwsze o kim myślę to ta osoba, która się stara o dziecko, bo od razu wyobrażam sobie, że jestem to ja. Z drugiej strony widzę tę dziewczynę drugą, która jest w ciąży i bardzo stresuję się tym, żeby powiedzieć to swojej przyjaciółce, bo po prostu cholernie jej na niej zależy, i nie chce jej zrobić krzywdy, więc dla niej to też jest taki ciężki czas. Może to być bardzo trudna rozmowa dla obu stron.
A.: No i trudna też przyszłościowo taka (myślę sobie) relacja, bo jakby nie wiem często ciężko jest uczestniczyć właśnie w tym życiu, kiedy rośnie brzuch, to wszystko w późniejszym czasie (ciąży), typu np. czy byłaś na badaniach? Gdy jedna osoba bardzo by chciała się dzielić tym ze swoją ukochaną osobą, a z drugiej strony ta druga osoba niekoniecznie może też chce słuchać takich rzeczy.
Z.: Nie no jasne, ale to już jest temat na kolejny podcast. Bo to chyba trzeba kolejnej rozmowy wydaje mi się i określenia jakiś granic, bo wiesz dla niektórych może to być ciężkie inni mogą wręcz chcieć się czuć nie pomijani. Kojarzysz mnogość informacji, które mamy w wiadomościach z Instagrama – niektórzy się czują bardzo pominięci a bardzo by chcieli być zaproszeni do tego świata, a niektórzy wręcz się czują po prostu przeładowani informacjami o nowych śpioszkach, badaniach, wyborze szpitala, wyprawce itd.
A.: Tak, tak. Na grupach jakichś takich (to się zdarza).
Spectrum osobistych doświadczeń
Z.: Takie dominujące tematy w życiu, no i pamiętajmy też o tym, że życie jest bardzo dynamiczne, i bardzo przewrotne, więc to w jakim jesteś teraz miejscu w swoim życiu nie znaczy, że za miesiąc, za pół roku, za rok możesz być w zupełnie innym miejscu w swoim życiu. Trzeba to mieć zawsze gdzieś tam z tyłu głowy nie?
A.: Wiesz trudno jest też myśleć… ja sobie myślę tak o sobie podczas starań, że ciężko mi było znaleźć… ciężko mi było znaleźć wtedy Anię, która dysponowała takimi zasobami, która nie potrafiła nazywać swoich emocji, która nie potrafiła mówić o tym też, o swoich jakichś takich oczekiwaniach wobec samej siebie, a co dopiero świata. Trudno mi było wtedy zrobić też miejsce właśnie na ciąże innych ludzi z otoczenia, że inaczej też ja rozwiązuję teraz konflikty, problemy, trudne rozmowy. Jestem w stanie to inaczej troszeczkę przeprowadzić niż ta Ania, którą byłam kilkanaście lat temu.
Z.: Tak, dlatego super, że jesteś pełna empatii dla kogoś, kto jest dzisiaj taką Anią, którą Ty byłaś sprzed lat, ale mówisz też tutaj dzisiaj w tym podcaście jako Ania ze swoim całym bagażem doświadczeń. Więc z Twojego doświadczenia i tego, że jesteś w tym miejscu w swoim życiu niech płynie też jakaś nauka, jeśli ona uderzy w grunt, który może wiesz przynieść plon to super. Niech zostanie w głowie jakaś myśl, no bo widzisz to, z czego się składamy, z czego jesteśmy ulepieni sprawia, że tak postrzegamy świat dzisiaj, a nie postrzegaliśmy go tak te 5 lat temu, ale skąd wiesz, co by było, gdybyś mogła wysłuchać takich dwóch lasek, które kiedyś były te kilka kroków przed Tobą, a i tak nie idą w tych samych butach… rozumiesz. Każdy ma inną drogę do przejścia i to, że nam się trochę wydaje że się rozumiemy, bo dotyczyła nas niepłodność, to ta skala – tak jak to mówię odcieni szarości była inna w moim życiu była inna w Twoim, i właściwie w życiu każdej staraczki jest trochę inna. Więc chyba zawsze trzeba zostawić sobie to spectrum na to, że u Ciebie może być inaczej, że Twoje serce jest inaczej pojemne, ma inny kształt, inaczej jesteś stworzona z innej gliny po prostu, a mimo wszystko z tej samej.
Z tym bym chyba zakończyła ten podcast. Z taką wzajemną otwartością i pamiętaniem o tym, że to jest trudne dla obu stron, ale czasami poświęcenie trudu dzisiaj, może przynieść o wiele więcej korzyści w przyszłości.
A.: Dziękujemy za wysłuchanie podcastu.
Artykuł #099 – Jak powiedzieć o ciąży pochodzi z serwisu Akademia Płodności.